piątek, 29 stycznia 2010

Phrenit w czerni

Najnowszy naszjnik, tym razem nie z labradorytem a z frenitem o blado zielonym kolorze. Widoczna część kamienia to tak naprawdę jego spód ale podobał mi się strasznie szlif na tej stronie dlatego zamocowałam go w ten sposób.
No i nareszcie wychodzi mi lutowanie co widać na zdjęciach. Może nie jest to jeszcze super dokładne ale jestem zadowolona z lutu.
Całość zaoksydowana i delikatnie przepolerowana.



7 komentarzy:

  1. A mi się jakoś dziwnie kojarzy z takim spokojem, harmonią... bardzo pozytywnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tworzysz misternie dopracowaną biżu, piękne są te delikatne zawijasy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajna forma, taka niecodzienna wsród wrapków :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam Po odbiór Wyróżnienia :) na http://lesage.blog.onet.pl/
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń