Wiem, że wszędzie już pełno sutaszu ale nie byłabym sobą gdybym nie spróbowała. Jestem kompletną nogą jeśli chodzi o szycie i sam fakt, że w ogóle skończyłam te kolczyki jest dla mnie wielkim sukcesem. Wykonanie zatem pozostawia wiele do życzenia. Tu i tam się trochę porozjeżdżało. Bardzo bardzo daleko mi do mistrzyń sutaszu, które obserwuję. Ale jeszcze trochę posutaszuję, tak dla siebie, bo nawet mi się to podoba.
Z góry dziękuję za nie objechanie mnie na starcie ;)
Objechanie? Czy widziałaś moje początki? Rozpacz, zresztą i tak zostałam przy starych technikach, mimo że mam jeszcze dużo materiałów do sutaszu ;))
OdpowiedzUsuńTwoje są bardzo ładne i mam nadzieję na więcej!
Pozdrawiam,
Ag.
piękne :)
OdpowiedzUsuńNie odbiegasz od debiutów wielu sutaszowych liderek, tylko masz odwagę pokazać swoje początki, i wielkie brawa Ci za to. Moja Milena pierwsze sutasze wepchnęła w koniec szuflady. Ale nie wyrzuciła, na szczęście. W żadnym wypadku nie zarzucaj tej techniki, plissss.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Ania
Bardzo fajne. Mam pewną radę która może Ci się przydać, a mianowicie zwróć uwagę na brzegi tasiemek, nie są jednakowe. Jeśli tak samo wyglądające brzegi będą po tej samej stronie praca wygląda dużo lepiej. I jeszcze jedno na blogu Bukowca jest pierwszy artykuł Pillow o sutaszowaniu, znajdziesz tam sporo przydatnych rad. Pozdrawiam i życzę powodzenia w haftowaniu.
OdpowiedzUsuń